Tadeusz Duda 27.06.2025 w miejscowości Stara Wieś zastrzelił swoją córkę i zięcia. Postrzelona przez niego teściowa, nadal walczy o życie.
Tymczasem osoby z otoczenia mężczyzny w rozmowie z „Interwencją” Polsatu ujawniają szokujące szczegóły dotyczące mordercy.

Broń z której zastrzelił się Tadeusz Duda
W relacjach z odnalezienia ciała mężczyzny wskazywano, że zastrzelił się on z innej broni niż ta, z której strzelał do bliskich. To z kolei poddawało w wątpliwość tezę o samobójstwie 57-latka. W materiale „Interwencji” podano jednak nowe fakty.
Otóż Tadeusz Duda jako kłusownik był bardzo dobrze uzbrojony i miał wiele sztuk różnego rodzaju broni. Natomiast na tej gładkolufowej, którą znaleziono przy ciele – było tylko jego DNA.
Szukamy rzeczy, szukamy broni, nie ukrywam, że w czasie tych naszych działań udało nam się zabezpieczyć kilka sztuk broni należących do Tadeusza Dudy. One były w różnych miejscach, natomiast policjanci nie ustają dalej w poszukiwaniach. Brakuje jeszcze tej broni, z której Tadeusz Duda strzelał do swoich bliskich.
– powiedziała insp. Katarzyna Cisło z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
A śledczy stawiają hipotezę, że ta broń musiała być dla sprawcy szczególnie cenna dlatego ją ukrył.
Co było w liście?
Do lufy broni, z której zastrzelił się Tadeusz Duda, przymocowano list.
Prokuratura potwierdziła, że jest to długi list. Znajdować się ma w nim podsumowanie życia mężczyzny. Na razie jednak służby nie komentują i nie ujawniają treści tego dokumentu.
„To nie jest tak, że on jest potworem”
Osoby z otoczenia Tadeusza Dudy mówią, że jeszcze na tydzień przed popełnieniem zbrodni , mężczyzna miał myśli samobójcze i chciał skończyć swoje życie.
Mi się zwierzał. Jak rozmawialiśmy ostatnio, to już łamiącym głosem to mówił. Niech pan mi wierzy, że myślałam, że on nie żyje. Bo nie dawał rady już psychicznie. Czułam, że może to zrobić, a widziałam się z nim tydzień przed tym wszystkim
– powiedziała krewna mordercy ze Starej Wsi.
Najwyraźniej jednak po zapoznaniu się z aktami sprawy o stosowanie przemocy, zmienił zdanie i zaatakował bliskich.
Tymczasem krewna 57-latka mówi:
Ja muszę coś zrobić, ale już i tak jest po wszystkim. Także proszę mnie wybaczyć, ale…
To nie jest tak, że on jest potworem. Chciałabym, żeby ktoś w końcu napisał prawdę. Bo to jest przykre
– twierdzi.
A takie słowa są szokujące w obliczu tego, co się stało. Dlaczego zatem padły i dlaczego ktoś (bliscy? znajomi?) pali znicze w miejscu odnalezienia zwłok Dudy?
Tłumaczy to Łukasz Wroński, profiler kryminalny:
Ludzie, którzy są w jakiejś zamkniętej społeczności, czasem, kiedy dochodzi do tak strasznej tragedii, próbują sobie to w jakiś sposób wytłumaczyć więc możemy sobie wytłumaczyć to: A, żył wśród nas potwór, bestia i trzeba o niej zapomnieć i mówić o niej jak najgorzej.
A druga możliwość: o Jezu, to był dobry człowiek, to był człowiek w porządku, to był nasz przyjaciel. No bo jeśli tak nie było, no to powinniśmy byli coś zauważyć, może też odpowiedzialność spoczywa po naszej stronie.
– wyjaśnia.
*źródło/ cały materiał „Interwencji” TUTAJ