Dzieci-widma mieszkały w lesie i nigdy nie chodziły do szkoły! Przypadkowe odkrycie we Włoszech!
Jako Dzieci-widma włoskie media określiły dwóch braci 9 i 6-latka, na których włoskie służby trafiły całkiem przypadkowo.
W związku z ulewnymi deszczami i powodziami w Lauriano koło Turynu, przeprowadzano ewakuację części domów. To wtedy służby natrafiły na opuszczone z pozoru gospodarstwo, w którym zamieszkiwały dzieci.

Dzieci mieszkały w lesie
Dwaj chłopcy, pomimo swojego wieku 6 i 9 lat wciąż nosili pieluchy, nie mówili, nigdy też nie chodzili do szkoły. Żaden z nich także nie widniał w oficjalnych rejestrach ludności. Dzieci nie mieszkały same lecz z rodzicami 58-letnim Holendrem o imieniu Frederik oraz mamą Marokanką, która ponoć ma problemy zdrowotne.
Rodzina została uznana za dysfunkcyjną, chłopcy bowiem nie tylko byli zaniedbani edukacyjnie oraz emocjonalnie, ale też ich stan psychiczny określono jako zły.
Sąd w Turynie wydał decyzję dotyczącą odebrania dzieci rodzicom i maluchy zostały przekazane do rodziny zastępczej. Tymczasem reporter Corriere Della Serra odwiedził dom w lesie i rozmawiał z ojcem chłopców.
„Moim dzieciom niczego nie brakuje”
Mężczyzna próbował przekonać dziennikarza, że jest dobrze sytuowano oraz, że synom niczego nie brakowało:
„Jestem artystą wizualnym i spawaczem aluminium, który ukończył szkołę z najlepszymi ocenami”*
– twierdzi.
„Mamy jeszcze dom w Niemczech, mój dziadek ma inne w Holandii, a ja zarabiam na wynajmie. Zainwestowałem w ten dom kolejne 100 000 euro…
(…) Moim dzieciom niczego nie brakuje, mają zabawki, komputery, jeżdżą na kucykach, a my chodzimy z nimi do restauracji i muzeów”.
Jednak nie chciał pokazać wnętrza domu:
„Nieee, moja żona jest tutaj, nie czuje się dobrze i nie chce.”
6-cio – 9-latek nosili pieluchy
Chłopcy nie byli odpieluchowani, a ich ojciec tłumaczy to w kuriozalny sposób. Twierdził bowiem, że stracili bieliznę podczas powodzi w kwietniu.
„Podczas pospiesznej ewakuacji domu zapomniałem bielizny maluchów i w przedszkolu dali mi pieluchy i założyli mi je”.
W podobnie „logiczny” sposób tłumaczy to, że dzieci nie były nigdzie zarejestrowane:
„Przez cały ten czas nadal kształciliśmy dzieci, po angielsku i włosku, korzystając z jakichś stron internetowych. Wiem, powinniśmy byli zgłosić to do gminy, mieliśmy to zrobić wkrótce, ale moja żona ma problemy zdrowotne i nie było czasu. Nie są duchami, mają imię i nazwisko i są zarejestrowani w Niemczech”
Mężczyzna przekazał, że będzie walczył o odzyskanie synów.
Dysfunkcyjna rodzina
Tymczasem aktem prokurator Prokuratury ds. Nieletnich w Turynie zidentyfikował dysfunkcyjność w tej rodzinie.
„Matka jest nieobecna lub niezainteresowana, ojciec zmusza je do izolacji”.
Prokuratura mówi o zaniedbaniu, braku stymulacji i oczywiście naruszeniu obowiązku szkolnego.
„Złożyliśmy apelację w celu otwarcia procedury adopcyjnej, w której sąd będzie musiał podjąć decyzję” — wyjaśnia prokurator Emma Avezzù. „W międzyczasie ten sam sąd umieścił dzieci w chronionej społeczności . Teraz musimy zrozumieć, jakie relacje istnieją z rodzicami”.
W całej sprawie zastanawia też, jak ta rodzina kupowała jedzenia czy ubrania oraz w jaki sposób korzystała z mediów – nie widniejąc w żadnych rejestrach.
Poniżej nagranie.
L’incredibile storia di due bambini di 9 e 6 anni, vissuti come fantasmi. Senza scuola, né amici, né cure mediche, segregati dal padre – un uomo olandese – in un cascinale nel Torinese. I piccoli ora sono affidati ai servizi sociali.#Tg1 Elena De Vincenzo pic.twitter.com/jH3IE3zKzR
— Tg1 (@Tg1Rai) June 29, 2025
źródło: https://www.corriere.it