Dziś rano (21.08.2024) policja otrzymała zgłoszenie o śmierci 14-latka. Chłopiec przebywał w pensjonacie, gdzie przyjechał na wakacje ze swoim ojcem i braćmi.
Przedstawiamy szokujące szczegóły tego zdarzenia!
14-latek Biały Dunajec
Rodzina miała przyjechać do Białego Dunajca 20 sierpnia do jednego z pensjonatów. Był to 45-letni mężczyzna i trzech chłopców 3-4 letni, 7-8 letni i 14-letni. Mężczyzna twierdził, że jego żona zmarła dwa lata temu.
W nocy w pensjonacie rozegrała się tragedia i dopiero rano okazało się, że 14-latek nie żyje.
Dzisiaj około godziny 7.30 tatrzańscy policjanci otrzymali zgłoszenie o zgonie 14-latka w jednym z pensjonatów na terenie gminy Biały Dunajec. W związku z tym zdarzeniem policjanci zatrzymali 45-letniego mężczyznę – krewnego zmarłego
– poinformowała zakopiańska policja.
14-latek zamordowany przez ojca?
Makabrycznego odkrycia miała dokonać córka właściciela pensjonatu. Według wiadomości Polsat News:
Ciało odkryła córka właściciela. Zauważyła, że na śniadaniu pojawił się 45-latek tylko z dwoma synami i wraz z innym gościem pensjonatu weszła do pokoju zatrzymanego. 14-latek miał leżeć pod kołdrą z podciętym gardłem.
I choć policja tego oficjalnie nie potwierdziła, to lokalne media podają, że mordu dokonał ojciec nastolatka.
„Miał poderżnięte gardło”
W rozmowie z Gazetą Krakowską, właściciel obiektu powiedział:
Przyjechali wczoraj rano. Dzisiaj zeszli na śniadanie, ale z dwójką młodszych dzieci. Córka pytała gdzie trzeci syn, ale ojciec wzruszył ramionami i powiedział, że nie wie (…)
Córka bała się sama wejść do pokoju. Poprosiła innego gościa i weszli razem. Odkryli kołdrę, a tam leżał ten najstarszy chłopiec. Miał poderżnięte gardło. Był już zimny jak go znaleźli.
Agresywny 45-latek
Reporterzy Gazety Krakowskiej pojawili się na miejscu w chwili zatrzymania mężczyzny.
Zachowywał się agresywnie wobec policjantów. Krzyczał na nich, używał wulgarnych słów, słownie ich atakował. Gdy jednak policjanci podeszli zbadać go alkomatem, mężczyzna miał uśmiech na twarzy. Badane alkomatem wykazało, że był trzeźwy.
W pensjonacie rozegrały się rozdzierające sceny, a najbardziej ucierpiało dwóch pozostałych chłopców:
Najmłodsze dziecko w wieku ok. 3-4 lat cały czas płakało. Byli jeszcze chłopcy w wieku ok. 7-8 lat i 14 lat. Według turystów mężczyzna nie zwracał uwagi na to co robią jego dzieci, zachowywał się jakby miał depresję. Miał im powiedzieć, że dwa lata temu zmarła jego żona. W środę rano najmłodszy chłopczyk cały czas płakał, był roztrzęsiony.
Chłopcy trafili pod opiekę psychologa. Policja i prokuratura prowadzi czynności na miejscu oraz z zatrzymanym mężczyzną.