Do szokującej zbrodni doszło w Łodzi. 50-letni Krzysztof M. zabił swojego kolegę widelcem do grilla.
Tłumaczył jednak, że pomylił go z dzikiem!
Obaj mężczyźni mieszkali razem w bloku ul. Retkińskiej w Łodzi. Feralnego dnia sam Krzysztof M. stwierdził, że znalazł martwego kolegę. Ten miał mieć wbity w gardło widelec do grillowania.
50-latek najpierw nie przyznawał się do winy. Twierdził, że:
…w dniu tragedii wstał rano, umył się i spakował plecak, ponieważ miał pojechać na działkę. Wyszedł z mieszkania i wkrótce powrócił, ponieważ zapomniał wziąć telefon komórkowy. Wtedy zauważył nieład w mieszkaniu: zerwane półki, rozrzucone przedmioty. Niebawem natrafił na ciało kolegi.
– relacjonuje Dziennik Łódzki.
Dopiero później przyznał, że między nim, a współlokatorem dochodziło do burzliwych awantur. Zabicie kolegi tłumaczył pomyłką.
Nawiązując zaś do morderstwa Krzysztof M. oznajmił, że podczas awantury był tak pijany, że zamiast kolegi ujrzał dzika. Dlatego chwycił widelec grillowy i z taką siłą wbił w szyję „dzikiego zwierza”, że przebił ją na wylot.
Być może gdyby panowie byli gdzieś w terenie, takie tłumaczenie byłoby jeszcze prawdopodobne. Rzecz jednak działa się w mieszkaniu w bloku, gdzie raczej trudno o dzika.
Do zbrodni doszło 28 września 2023 roku, a przed łódzkim sądem właśnie rozpoczyna się proces w tej sprawie.
źródło: dzienniklodzki.pl