ZDROWIE&URODA

Ciężarna Ukrainka na Dworcu Zachodnim. Wystarczyło 15 minut, by…

Prawdziwy dramat przeżyła ciężarna Ukrainka na Dworcu Zachodnim.

Kobieta w zaawansowanej ciąży uciekła z Ukrainy wraz z dwójką dzieci – 3 i 5-letnim. Do Polski podróżowali aż trzy doby, dodatkowo Ukrainka przypadkowo oblała się gorącym napojem.

5 marca 2022 r. zaczęła się bardzo źle czuć. Pracownik socjalny, który pomagał uchodźcom, chciał wezwać pogotowie. Wtedy stało się coś szokującego.

 

zdjęcie ilustracyjne – pixabay

 

Otóż dyspozytor numeru alarmowego 112 odmówił wysłania karetki na miejsce. Skoncentrował się bowiem na poparzeniu po wylaniu gorącego płynu i uznał, że nie jest to sytuacja zagrażająca życiu. Zalecał przyjazd do izby przyjęć szpitala.

 

Tymczasem 26-latka była w coraz gorszym stanie, była blada i trzymała się za mocno bolący brzuch. Wtedy pomogli policjanci, którzy pełnili służbę na Dworcu Zachodnim i to oni wezwali karetkę.

 

Będąca z trzecim trymestrze ciąży kobieta została przewieziona do szpitala. Jak się okazało, życie matki i będącego w jej łonie dziecka, było zagrożone. Natychmiast wykonano operację i obydwoje zostali uratowani.

 

Sprawę nagłośnił Krzysztof Strzałkowski, burmistrz Woli, który złożył zażalenie na operatora Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Warszawie. Burmistrz podkreślił, że wystarczyło 15 minut, a kobieta i dziecko by zmarły:

 

Po przetransportowaniu ciężarnej kobiety do szpitala okazało się, że stan zdrowia i życia jej oraz dziecka jest zagrożony. W trybie natychmiastowym została wykonana operacja. Według lekarza, o życiu obojga zdecydowało 15 minut 

– powiedział w Polsat News.

 

Zobacz też:

Zadrwiła z polskiej pomocy. Zachwyca się przyjęciem w Niemczech! (VIDEO)