W Kielcach doszło do nietypowego wypadku, w którym poszkodowany został 65-letni mężczyzna.
Starszy pan wpadł pod własne auto.

Do zdarzenia doszło w centralnej części miasta i w pobliżu szpitala tj. przed skrzyżowaniem ul. Grunwaldzkiej i Jagiellońskiej w Kielcach.
To tam auto mężczyzny uległo awarii, a w trakcie spychania go z drogi, miał miejsce fatalny splot okoliczności!
Jak przekazała w rozmowie z TVP3 Kielce, asp. Małgorzata Perkowska-Kiepas z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach:
Osobowy pojazd marki mercedes poruszał się ulicą Grunwaldzką w kierunku ulicy Jagiellońskiej.
W pewnym momencie samochód uległ awarii. Jego 65-letni kierujący, mając otwarte drzwi, chciał go zepchnąć z drogi. Mężczyzna przepchnął pojazd na czerwonym świetle i doprowadził do zderzenia z autobusem komunikacji miejskiej.
Po tym mercedes odbił się od krawężnika i wciągnął 65-latka pod koła.
Na miejscu pracowali strażacy, którzy unieśli auto wykorzystując sprzęt pneumatyczny i hydrauliczny. Dzięki temu wyciągnięto mężczyznę i przekazano ratownikom medycznym.
Wiadomo, że mężczyzna przeżył, jednak służby nie podały informacji na temat jego stanu zdrowia.
Tymczasem w komentarzach internauci zwrócili uwagę na znieczulicę i brak empatii. Z pewnością wiele osób widziało mężczyznę, który sam pchał auto i nikt mu nie pomógł. Zastanawia też fakt zachowania kierowcy autobusu, który wręcz musiał widzieć samochód przepychany przez starszego pana.
To jest tak jak sami egoiści jechali w tym czasie i nie pomogli człowiekowi
mnie zastanawia jak to możliwe że tak widoczne skrzyżowanie i kierowca autobusu nie widział że ktoś spycha auto? nie chce być gburowaty ale ja zauważyłem że ostatnio kierowcy autobusów zachowują się jakby im wszystko było wolno
To się nazywa znieczulica ludzie przejeżdżają i nikt nie zapyta czy pomocy nie potrzebuje, a to raptem parę minut
Kierowca autobusu go nie widział?
Żaden z kierowców nie pomógł, widząc starszego kierowcę przepychającego auto. A tak niewiele było potrzebne, by nie było tragicznie.
– pisano.
Apelujemy więc o większe zaangażowanie w takich sytuacjach. Tu jak widać, ktoś ze świadków mógł poświęcić kilka minut na pomoc, a zapobiegłby tragedii.