Wygląda na to, że niedługo wszystkie będziemy Europejkami. Brzmiałoby to może dumnie, gdyby nie to, że tym razem chodzi wyłącznie o urodę, a ściślej o wciąż nasilający się trend, który każe kobietom ras innych niż biała, sztucznie upodabniać się do Europejek.
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że lwia część ciemnoskórych gwiazd farbuje, a przynajmniej trwale prostuje włosy, a ich okładkowe zdjęcia często są cyfrowo rozjaśniane. To jednak nic w porównaniu z azjatycką obsesją „białego” wyglądu, który w wielu środowiskach uważany jest za jedyny kanon piękna.
Ruch „Gyaru” (wym. gi-ha-ry), którego nazwa pochodzi od japońskiej transliteracji angielskiego słowa „girl” narodził się w Japonii już pod koniec lat 70. i od tego czasu jego wpływy wciąż rosną. Dziś Gyaru opanowało internet, gdzie aż roi się od zdjęć młodych Azjatek, które pokazują światu swoje „europeizujące” metamorfozy.
Od lat 90. kiedy zjawisko znacznie się nasiliło, pojawiło się kilka jego odmian. Najbardziej ekstremalną jest Yamanba, inaczej znana jako Mamba Gyaru albo California Girl. Przedstawicielki Yamanby są miłośniczkami radykalnego stylu dyskotekowego – sztucznej opalenizny, tlenionych na ultraplatynę włosów, neonowego makijażu i przede wszystkim – różu. Ulubionym make-upem japońskich California
Girls jest tzw. odwrócona panda. Nienaturalnie białe obwódki oczu mają nie tylko optycznie powiększać oczy, czyli największy kompleks Azjatek, ale i podkreślać wrażenie ogólnej sztuczności, która najwyraźniej jest estetycznym ideałem Yamanbanek.
Ponieważ makijaż tego typu jest niezwykle pracochłonny i kosztowny, w Japonii rozwinęła się także odnoga Gyaru znana jako O-Gyaru, której przedstawicielki ostentacyjnie przez wiele dni nie zmywają swojego niemal scenicznego make-upu, czyniąc z niego swoją drugą twarz.
Znacznie większą popularnością wśród Azjatek cieszy się jednak inna odmiana Gyaru, tzw. Hime Gyaru, która wpisuje się w niepodzielnie panującą na tym kontynencie kulturę kawaii. Ruch ten, inaczej zwany „Princess Doll”, jak sama nazwa wskazuje, porzuca technoszyk na rzecz jak najbardziej dziewczęcego wyglądu.
U „laleczek” dobrze widziane są jasne i delikatnie kręcone włosy, pastelowe kolory, a przede wszystkim makijaż, który ma sprawiać, że oczy wydawać się będą jak najmniej wschodnie. By maksymalnie upodobnić się do kobiet rasy białej, zwolenniczki stylu Gyaru posiłkują się takimi atrybutami, jak sztuczne rzęsy, odrealniający kształt i wielkość oczy makijaż i specjalne, zaprojektowane do powiększania źrenic soczewki kontaktowe.
Azjatycka obsesja europejskiego wyglądu, pcha również tamtejsze panie do poddawania swoich twarzy nieodwracalnym zmianom. Operacja powiek, która ma na celu optycznie powiększenie oczu i wyokrąglenie ich linii w Korei stała się tak popularna, że przeszło ją już prawie 80% damskiej populacji tego kraju. I pomyśleć, że od ery Benettona nasz świat szczyci się umiłowaniem różnorodności.
Źródło: National Geographic
Zdjęcia: Pexels, IG