Początek wpisu mógłby dawać wrażenie, że aktorka jest zdecydowanie przeciwna aborcji:
Jestem bezwzględnie za życiem! Życie jest wartością nadrzędną. Wierzę, że dawcą życia jest Bóg, który jest miłością.
TK orzekł o niezgodności z polską konstytucją prawa do aborcji w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu. I wywołał rewolucję. Nie chciałabym być w skórze członków TK i decydować o tak trudnych i wrażliwych sprawach jak prawo do przerywania ciąży. Dlatego trzymam się z dala od polityki. Nie jest ona i nigdy nie była przedmiotem moich zainteresowań. Nie mogę jednak nie zabrać głosu w tej sprawie, bo jestem matką i jestem Polką.
Potem jednak aktorka wraca do czasów swojej ciąży. Przypomnijmy, że syn Małgorzaty i Bartłomieja Wróblewskiego, Jan przyszedł na świat w 2014 roku, gdy Kożuchowska miała 43 lata. To wtedy para postanowiła, że dziecko się urodzi, bez względu na wynik badań prenatalnych:
Kiedy bylam w ciąży tak długo oczekiwanej, każdego dnia drżałam o zdrowie swojego dziecka. Aż do pierwszego badania mającego stwierdzić ewentualne wady. Trudno je bylo przeprowadzić, bo dziecko na skutek mojego stresu bylo bardzo ruchliwe. Przed badaniem rozmawialiśmy z mężem, że nawet gdyby coś było nie tak to dziecko urodzę. Taka była nasza wspólna decyzja. I pamiętam jak dziś tę wielką ulgę, że dziecko jest zdrowe! Miałam szczęście? Tak! Miałam wielkie szczęście!
Jednak Małgorzata Kożuchowska podkreśla, że w tamtych trudnych chwilach ważne było to, że ma wybór:
Po co o tym opowiadam? Bo przecież każda mama i tata chcą mieć zdrowe dziecko, dla każdego aborcja to ostateczność (wierzę,że tak jest) pozostawia wyrzuty sumienia na całe życie. Ale Bóg dał czlowiekowi wolną wolę. I człowiek z tej wolnej woli ma prawo korzystać, ponosząc wszelkie często bardzo bolesne konsekwencje swoich wyborów. Prawo, które odbiera czlowiekowi tę wolność (nawet to ustanowione z dobrych intencji) nie rozwiąże problemu. Zawsze człowiek wyboru musi dokonać sam.
Swój wpis aktorka kończy słowami zakonnicy, która adoptowała chore dziecko. Podkreśla tu kwestię wsparcia dla rodziców chorych, niepełnosprawnych dzieci:
Dziś przeczytałam wypowiedź s.M. Chmielewskiej, która wychowuje adoptowanego niepełnosprawnego syna : „.Walkę o życie trzeba zacząć od wsparcia tych, którzy ciężar takiego trudnego życia mają nieść. Wtedy wybór życia będzie łatwiejszy” Pomyślałam o tych wszystkich mamach, które przyjęły swoje ciężko chore dzieci, opiekują się nimi i kochają je nad życie, bo jak mówią: „Niewiele da się zrobić, ale da się kochać”.
W podobnym tonie wypowiedziała się blogerka z „Dzieciaki Cudaki”, która ma czworo dzieci, a dwoje z zespołem Downa (zobacz tutaj). Ona także podkreśliła, że urodzenie dziecka to dopiero początek drogi, ważne też na co rodzice mogą liczyć później.
Swoim wpisem Małgorzata Kożuchowska pokazała prawdziwą klasę. Z jej wypowiedzi wynika, że generalnie jest przeciwniczką aborcji. Usunięcie dziecka uważa za ostateczność. Jednak styl i ton jej wpisu zachęca do dialogu i do myślenia, w przeciwieństwie do wulgarnych wypowiedzi, haseł i krzyków.
Cały wpis Małgorzaty Kożuchowskiej tutaj.