CELEBRYCI

Anna Lewandowska straszy pozwem. Chodzi o TO zdjęcie!

 

Maja Staśko – wpis z 1 września 2020

źródło: www.instagram.com/majakstasko/?hl=pl

 

„Filmik @annalewandowskahpba , w którym przebiera się za grubą kobietę, jest wyrazem totalnego braku empatii. Żarty z grubych osób są tak samo śmieszne jak żarty z gwałtów. Grube osoby to ludzie, nie obiekt żartów czy inwektywa. A Lewandowska nazywa swój filmik #bodypositive. To jest przeciwieństwo ciałopozytywności! Superszczupła laska, którą stać dosłownie na wszystko, każdy zabieg upiększający i usługę, i która ma mnóstwo czasu, by ćwiczyć – w stroju grubej osoby wywija śmiesznie do kamery. No naprawdę, boki zrywać.

Lewandowska nie widzi swoich przywilejów – jako szczupła, bogata osoba nie musiała się zmagać z mnóstwem problemów. Dla niej strój grubej to śmieszna odmiana. Dla innych to ciało, w którym żyją. Ciało, przez które lekarze ignorują choroby, mówiąc „schudnij”; przez które nie dostają pracy; przez które ludzie ich poniżają i uznają za gorszych.

A oznaczanie się „body positive” przez kobietę, która swoją karierę oparła na przedstawianiu grubych jako „przed” – tych do poprawy – to już szczyt hipokryzji. Grube ciała to nie są ciała „przed” – przed zmianą na te lepsze, chude. Przed życiem jako pełnowartościowa osoba. To ciała „teraz”. Często zdrowsze niż te „po”.

Dlaczego trenerki fitness nie pokazują wyników badań lekarskich „przed” i „po”? Pokazują tylko kształt ciała – kształt, który nie znaczy nic ponad to, że wpisuje się bardziej lub mniej w aktualne trendy.

Trenerki zgarniają wielkie pieniądze na tym, że grubość jest stygmatyzowana. Obiecują lepsze życie po schudnięciu. Takie, jakie prowadzą one: wystawne, z kochającymi (i bogatymi) partnerami, pełne podróży i szczęśliwe. Linie kosmetyków, przekąsek, kolejne płyty z treningami – odpowiednio uformowane ciało ma dawać przepustkę do lepszego życia.

Oczywiście, nie daje jej – to tylko chwyt reklamowy. Dawałaby ją powszechna opieka zdrowotna, darmowy dostęp do kultury czy krótszy tydzień pracy. Dzięki temu również otyłość mogłaby być lepiej leczona – osoby miałyby dostęp do specjalistów i czas na leczenie.

Niestety, w tym fatfobicznym świecie nawet dobre, sportowe działanie przeradza się szybko w towar, który trzeba sprzedać. Za wszelką cenę. Nawet kosztem ludzi, ich zdrowia i życia.”