Jedna z przewodniczek tatrzańskich ujawniła, co działo się w miniony weekend na Rysach.
To prawdziwy dramat!

Zarówno przewodnicy jak i ratownicy TOPR, każdego roku przestrzegają turystów przed nieodpowiedzialnym zachowaniem.
Niestety na tatrzańskich szlakach wciąż pojawiają się osoby nieodpowiednio przygotowane do trasy jeśli chodzi o ubiór czy ekwipunek, ale też prezentują nieprawidłowe zachowanie. Problemem też jest ogromna liczba turystów, którzy poruszają się po wąskich szlakach.
W miniony weekend na Rysach zadziało się to wszystko na raz!
Pan w sandałach, pies w plecaku
Przewodniczka używająca konta „maja_przewodnik” w niedzielę (28.09.2025)
Dziś na Rysach wydarzyło się chyba wszystko: pan w sandałach, dygotający z zimna pies w plecaku na Przełęczy Waga, kolejka do łańcuchów (my ok 30min przestoju mieliśmy), spadające kamienie oraz uwaga – spadający ludzie, kolejka na szczyt by zrobić zdjęcie, kartki z napisem „Rysy”, palacze rozkoszujący się swoim nałogiem, przyspieszeni niepotrafiący chwilę zaczekać, mżawka, chmury, słońce, nosicze, i miliard ludzi.
– opisywała tatrzański dramat.
Spadający ludzie
Sytuacja była bardzo niebezpieczna, bo z uwagi na tłok, ludzie spadali ze szklaku.
Od strony polskiej jeszcze gorzej – spadające kamienie, ludzie, a także zatory przedłużające wejście o ok 3h. Turyści ratowali się zejściem na Słowację, a potem próbą złapania transportu powrotnego na parkingu w Strbskim Plesie.
Wszyscy pomyśleli, że skoro takie tłumy były tydzień temu, to dziś będzie pusto 😅
Na koniec przewodniczka dodała:
Przypomnę niezorientowanym: obowiązuje zakaz palenia, wprowadzania psów i było ze 4 stopnie z mżawką, to a propos sandałów 😉
Jak widać, złota jesień przyciągnęła rzesze turystów, a to ile będzie ludzi na szlaku, raczej trudno jest przewidzieć. Inna kwestia to przygotowanie do trasy oraz znajomość zasad obowiązujących w TPN.
Wyświetl ten post na Instagramie