Jeszcze w poniedziałek była w pracy. Dziś podano informację o śmierci Edyty Bieńczak.
Edyta Bieńczak miała 37 lat, z czego 13 przepracowała w radiu RMF FM. Koledzy zapamiętają ją jako perfekcjonistkę w pracy, a prywatnie miłośniczkę tańca, hokeja i… Nowej Huty.
W poniedziałek była w pracy
Ostatnio w radiu pojawiła się w poniedziałek. Pracowała wtedy na porannej zmianie. We wtorek jednak już nie przyszla:
Zadzwoniłaś ze szpitala. We wtorek około 17.00. „Cześć Marek, tu Bieńczak – cztery słowa. Głos był trochę słaby, lekko zmęczony ale ten sam. Głos Edi. „Wiesz trochę źle się czuję, potrzymają mnie tu dwa, trzy dni i wracam do pracy” – wyszeptała. Ok, Edzia czekamy. Trzymaj się i niczym nie przejmuj – krótka to była rozmowa.*
– wspomina Marek Balawajder.
Nikt się nie spodziewał
Z kolei Bogdan Zalewski pisze o tym, że nikt się nie spodziewał tego, co się stało:
Po informacji o jej nagłej śmierci w naszym newsroomie przez parę sekund zapadła cisza, spadła jak nóż, a potem wszystkich ogarnęła rozpacz. To niemożliwe! Dosłownie trzy dni temu widzieliśmy ja w pracy! Biła od niej ta sama radość, co zwykle.*
Przyczyna śmierci Edyty Bieńczak
Na stronie radia RMF FM nie podano przyczyny śmierci. Wywnioskować można jedynie, że dziennikarka źle się poczuła.
Jednak Interia Sport podaje, że Edyta Bieńczak zmarła z powodu chorej wątroby i nieudanego przeszczepu:
Wczoraj pojawiła się informacja, że jej wątroba jest w kiepskim stanie i wymaga natychmiastowego przeszczepu. Akcja ratunkowa się nie powiodła.
– czytamy w serwisie.
* cyt. rmf24.pl