Miało być pięknie, a skończyło się na aferze. Od wczoraj bowiem nie milkną echa koncertu „Solidarni z Ukrainą”, gdzie wystąpiły między innymi Edyta Górniak i Justyna Steczkowska.
Podczas koncertu Justyna Steczkowska zapowiedziała, że swoje honorarium przekaże na rzecz Ukraińców. I jak dziś poinformowała, pieniądze wpłaciła dla Caritas Ukraina.
Następnie jednak Super Express podał, że to tylko Steczkowska dostała honorarium. Pozostałe artystki – Edyta Górniak, Maryla Rodowicz, Natasza Urbańska czy Blue Cafe, wystąpić miały za darmo.
Steczkowska zszokowana była tymi doniesieniami, bo jak twierdzi wydatki Telewizji Polskiej są jawne i wszystko można sprawdzić w podpisanych umowach. Koleżankom z branży zarzuciła kłamstwo, żaliła się też na jątrzący konflikt tablid [czytaj tutaj].
Dziś pojawiła się odpowiedź Edyty Górniak.
Gwiazda zamieściła swoje oświadczenie na instastory. Czytamy w nim:
za udział w koncercie niedzielnym z oczywistych względów nie pobrałam wynagrodzenia.
Przyznała jednak, że miał miejsce pewien przepływ pieniędzy:
Producent w swojej uprzejmości pokrył wyłącznie koszty mojej ekipy, transportu i hotelu.
Zagroziła też Steczkowskiej procesem sądowym:
Jeśli jednak Pani Steczkowska, broniąc swojego PR’u, gotowa jest sugerać [pisownia oryginalna – przyp. red.] mojej osobie kłamstwo, to ja zgłaszam gotowość spotkać się z nią na Sali Sądowej
Być może więc koszty ekipy Edyty Górniak były tak duże jak kwota honorarium Justyny Steczkowskiej i stąd to całe zamieszanie?
Szkoda, że przy okazji szczytnego celu wyszły tak nieprzyjemne zarzuty.