Robert Karaś skazany na 8 lat. „Nie słuchajcie tego, nie czytajcie tych głupich nagłówków”
U.S. Anti-Doping Agency (USADA) czyli Amerykańska Agencja Antydopingowa wydała wyrok w sprawie polskiego triatlonisty i męża Agnieszki Włodarczyk.
Robert Karaś dostał aż 8 lat kary. Dlaczego wyrok jest aż tak surowy i jak zareagował sportowiec?
Wcześniej Karaś dostał 2-letnie zawieszenie od IUTA (International Ultra Triathlon Association), a dyskwalifikacja miała się zakończyć w maju 2025 r.
Karaś otrzymał przedłużony okres dyskwalifikacji na mocy przepisów, ponieważ było to jego drugie naruszenie przepisów antydopingowych w ciągu 10 lat. Karaś dopuścił się pierwszego naruszenia przepisów antydopingowych, gdy uzyskał pozytywny wynik testu na obecność wielu zabronionych substancji w próbce pobranej na polecenie Międzynarodowego Stowarzyszenia Ultra Triathlonu (IUTA), co USADA zweryfikowała w ramach dochodzenia w tej sprawie. IUTA nałożyła dwuletni okres dyskwalifikacji za to pierwsze naruszenie, a sankcja ta nie wygaśnie do 29 maja 2025 r.
– informuje USADA*
I tego też powodu:
Ośmioletni okres dyskwalifikacji Karasia rozpocznie się 30 maja 2025 r., bezpośrednio po wygaśnięciu jego pierwszej sankcji.
USADA wyrok wobec Roberta Karasia
Amerykańska Agencja Antydopingowa przekazała, że:
Po rozprawie dowodowej 20 grudnia 2024 r. arbiter ustalił, że 35-letni Karaś otrzyma ośmioletnią karę za drugie naruszenie przepisów antydopingowych po pozytywnym wyniku testu na obecność zabronionej substancji.
Karaś uzyskał pozytywny wynik testu na obecność klomifenu w wyniku próbki moczu pobranej podczas zawodów Florida ANVIL Ultra Triathlon 24 lutego 2024 r.
„Nie słuchajcie tego, nie czytajcie tych głupich nagłówków”
Na te informacje zareagował Robert Karaś i na instastory powiedział:
Nie słuchajcie tego, nie czytajcie tych głupich nagłówków.
To jest to wszystko, co miało miejsce wcześniej nie miałem możliwości uczestniczyć w procesie, więc jest jakby tylko jedna strona. Więc nie było możliwości, aby wyrok był inny, ale ja będę się odwoływał.
Nie miałem po prostu możliwości brać udziału w procesie, jak miałem tutaj challenge. Tak, że to wszystko odbyło się beze mnie. Były dowody tylko jednej strony. Ale spokojnie. Teraz jest na to czas, odwołamy się i ja jestem pewny, że kara będzie inna.
– stwierdził.
Dalej tłumaczył, że teraz podejmuje kolejne wyzwanie i że sprawą zajmie się później. Jednak w oświadczeniu zabrakło informacji o tym, czy faktycznie zażywał jakieś środki, czy też nie. I skąd się one wzięły w jego organizmie.
Agnieszka Włodarczyk o Robercie
Do sprawy odniosła się też żona sportowca, która stwierdziła, że jest to opowieść:
O tym jak media manipulują opinią publiczną, jak wszystkie artykuły pisane są w tym samym tonie, jakby były sterowane przez jedną osobę.
Nikt się nie wysilił, żeby zadzwonić, spytać jak było i napisać prawdę.
Kopiuj-wklej , przecież chodzi o klikalność, żadna tam rzetelność dziennikarska, raczej zbiorowy lincz.
– grzmiała Włodarczyk.
O Robercie zaś napisała:
Chciał jak najszybciej znowu wystartować.
Bo jest niepokornym narwańcem, świrem i kocha ten sport.
Inaczej nie biłby rekordów.
Może nadal chodzić z podniesioną głową, za to wszystkie kłamliwe łajzy dziennikarskie nie.
– skwitowała.
*Cała informacja z USADA znajduje się TUTAJ
Wyświetl ten post na Instagramie