Sylvie to kobieta „niewidzialna” – ma sporą nadwagę, bo waży niemal sto kilogramów. Dobiega czterdziestki, jest bardzo nieśmiała i nie czuje się atrakcyjna.
Taka kobieta jest niewidzialna dla otoczenia. To typowa „szara myszka”, która jednak na swoich barkach ciągnie całą rodzinę – pracuje, wspiera cierpiącego na depresję męża i zajmuje się dwójką nastoletnich synów.
Pewnego dnia jednak życie Sylvie gwałtownie się zmienia. Co takiego się stało?
Kobieta pracowała jako sekretarka w firmie produkującej materace. Jednak z dnia na dzień miała coraz mniej pracy, była sfrustrowana nie tylko firmą, ale i samą sobą. Pewnego dnia więc zaczęła pisać i stworzyła swoje alter ego – odważną i seksowną Charlotte, która idzie jak burza i mści się za wszelkie doznane upokorzenia. Tak cała powstała powieść pisana ukradkiem na laptopie.
Pewnego dnia jednak ktoś włamuje się do samochodu Sylvie, kradnie laptopa, a książkę wysyła do pewnego wydawnictwa. Powieść zostaje wydana pod pseudonimem, a Sylwie próbuje się odnaleźć w nowym życiu.
Taki jest początek powieści Claire Vigarello pt. „Tak się rodzą bohaterki”. Dalej podążamy za bohaterką na drodze jej sukcesu i… upadku. W pewnym momencie bowiem kobieta się gubi, podejmuje wiele złych decyzji. Finalnie jednak łączy wszystkie „kropki” i przełamuje życiowy impas.
Ta francuska powieść jest świetnie napisana i czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. W pierwszej części unosi nas fala sukcesu Sylwie i jej nowo pozyskana siła. W drugiej – zmagamy się razem z nią z różnymi trudnościami.
Warto przeczytać „Tak rodzą się bohaterki”, bo choć książka jest typową fikcją literacką, to daje wiarę i inspirację ku zmianom.