Pan Robert to wolontariusz punktu wydawania rzeczy dla Ukraińców w Kielcach. Mężczyzna podzielił się zaskakującą historią dotyczącą dwóch Ukrainek.
Tuż po inwazji Rosji na Ukrainę, czyli w końcówce lutego, dopiero co otworzono wspomniany punkt. Pomieszczenie jeszcze nie było do końca urządzone i właśnie wtedy trafiły tam dwie Ukrainki.
…na początku wojny, gdy wieczorami było ciemno a na zewnątrz mróz, do punktu przyszły dwie młode dziewczyny z wózkiem. W wózku spało maleństwo.
Kobiety wybrały potrzebne dla siebie rzeczy – pościel, ubrania i pieluchy dla dziecka. Pakunków było sporo, a Ukrainki planowały iść na piechotę do wynajętego przez siebie lokum.
Ponieważ było ciemno i zimno, wolontariusz zaproponował pomoc z transporcie. W czasie jazdy jego samochodem dowiedział się, dlaczego trafiły do Kielc.
…opowiadała mi że uciekły do Kielc gdyż jedna z nich dwa lata temu pracowała w jednej z naszych firm. Polubiła nasze miasto, ludzi i dlatego dokonały takiego wyboru. Wynajęły mieszkanie, i próbują jakoś się ogarnąć.
Później wolontariusz zapomniał o całym zdarzeniu – w końcu codziennie do punktu wydawania rzeczy przychodzi wielu Ukraińców, a przed lokalem przez cały dzień stoi długa kolejka.
Później jednak pan Robert po raz drugi miał okazję spotkać dwie Ukrainki i przeżył spore zaskoczenie!
Przyszły one do tego samego punktu wydawania darów:
I wiecie co? One przyniosły nam, wolontariuszom, termos herbaty, oraz reklamówkę zrobionych przez siebie pierogów, przyszły podziękować w ten sposób na nasze ręce Nam wszystkim Kielczanie, którzy ich przyjęliśmy.
Ale wiecie co było dla mnie najbardziej ujmujące? Że matka maleństwa przyniosła pieluchy , całą paczkę, których już nie wykorzysta, bo maleństwo teraz używa już następnego rozmiaru, a te mogą się komuś innemu przydać. Rozumiecie to? Będąc w takiej sytuacji, pomyślały o innych. Nie brały nic więcej, mówiły że sobie radzą. Po prostu przyszły żeby podziękować i zrobić coś dla innych.
Pan Robert był wzruszony zachowaniem Ukrainek i ta sytuacja upewniła go w przekonaniu, że warto pomagać.
Zobacz też:
Korespondent w szoku! „Zbieram koparę z ziemi. Podeszła do nas Niemka by…”