Sprawca mordu w Starej Wsi, po kilkudniowej obławie został odnaleziony martwy.
Jednak choć, jak potwierdziła policja, Tadeusz Duda nie żyje, to mieszkańcy wciąż się boją.

Poszukiwania Tadeusza Dudy
Od 27 czerwca 2025 r. gdy 57-latek zastrzelił swoją córkę i zięcia oraz ranił teściową, w rejonie Limanowej trwała obława na mordercę. Obawiano się też, że Tadeusz Duda może być groźny również dla przypadkowych osób. On sam tego dowiódł, gdy w nocy wrócił na miejsce zbrodni i strzelał do policjantów [zobacz tutaj].
Policja ostrzegała mieszkańców przed wychodzeniem z domów, dostali też Alerty RCB, następnie Lasy Państwowe zalecały wstrzymanie się z chodzeniem po okolicznych lasach.
To wszystko sprawiło, że mieszkańcy Starej Wsi i okolic przez ostatnie dni żyli w strachu. Teraz jednak, gdy odnaleziono ciało Tadeusza Dudy [video tutaj], lęk nie minął. Czego teraz się boją?
Mieszkańcy Limanowej boją się
Lasy w rejonie Starej Wsi i Limanowej to miejsca historyczne. To tu działali partyzanci, mieli wiele kryjówek, ale też… cmentarzysk. Są tam lasy, doliny i nawet jaskinie.
Teraz lasy na nowo budzą lęk wśród okolicznych mieszkańców.
Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Kordony policyjnych aut jeździły po trzy, cztery razy na dobę, było słychać syreny. To przypominało o tym, jak napięta jest sytuacja.
(…) całe ostatnie dni żyłem w dużym napięciu, zawsze coś przypominało, że ktoś się tam po tych lasach porusza z bronią.
– powiedział Onetowi 31-letni Dawid z Tymbarku, miejscowości leżącej 10 km od Starej Wsi.
Z kolei 34-letnia mieszkanka Starej Wsi przyznaje, że boi się iść do lasu:
Cała ta tragedia bardzo mną wstrząsnęła. Wcześniej często chodziłam do lasu, ale teraz nie wiem, kiedy tam wrócę. Po prostu się boję. Wiem, że już go tam nie ma, ale coś takiego pozostaje z tyłu głowy.
Opowiada też o osobistym przeżyciu związanym z obławą:
W trakcie obławy musiałam otworzyć jeden z naszych budynków, żeby służby mogły sprawdzić, czy nikogo tam nie ma. To było dla mnie bardzo trudne, bo miałam wtedy na rękach dziecko. Gdy zobaczyłam uzbrojonych funkcjonariuszy, poczułam ogromny strach. Z drugiej strony czułam też, że jesteśmy bezpieczni. Nie wiem, kiedy te emocje naprawdę opadną. Nadal śledzę, co się dzieje.
Podobnie wypowiadają się inni mieszkańcy z tego terenu. Bo choć zagrożenie minęło, to sporo czasu upłynie, zanim wyciszą się emocje, jakie przeżywano w ostatnich dniach.
*źródło: Onet