Od półtora miesiąca trwa wojna na Ukrainie – giną cywile, a ukraińskie miasta są konsekwentnie niszczone.
W zeszłym tygodniu Ukraińcom udało się odbić kilka miejscowości w obwodzie kijowskim. Jak jednak mówią osoby, które były na miejscu „to piekło” [zdjęcia tutaj].
Według różnych szacunków z Ukrainy uciekło od 3,2 do 4 milionów ludzi. Jednak przed wojną całkowita ludność tego państwa wynosiła 41 milionów osób, a ci którzy zostali w kraju żyją w ustawicznym strachu i lęku o swoje życie.
Właśnie ta obawa pchnęła pewną Ukrainkę do zaskakującego kroku.

Prowadząca profil o nazwie Sasha Makoviy [aleksandra.mako] pochodzi z Kijowa i tam – jeszcze do niedawna – mieszkała. W opisie jej konta na instagramie czytamy, że jest „artystką zainteresowaną fotografią filmową, modą, sztuką współczesną, przyrodą”. I faktycznie jej konto pełne jest ciekawych, artystycznych zdjęć. Równie często na fotografiach widzimy córeczkę Sashy, dziewczynkę o imieniu Vira [Vera].
Jednak od czasu rozpoczęcia działań wojennych profil Ukrainki był niemal nieaktywny. Dopiero teraz zamieściła poruszający wpis.
Jak pisze, z bólem wraca do przeszłości:
Bolesne jest oglądanie galerii zdjęć.
Mieliśmy takie cudowne życie.
Ukrainka podpisała dziecko
Dalej opisała swój pomysł dotyczący córki. Otóż Sasha na pleckach dziewczynki napisała jej imię i nazwisko. Dodała też dane swoje i ojca Viry, podała też kontakty do osób bliskich.

W tym pomyśle przeraża świadomość, w jakim strachu o siebie i o swoje dziecko żyje ta kobieta!
Podpisałam ją bardzo drżącymi rękami. Ale po co ci to mówić? Wiesz już, jak to jest obudzić się przy ogłuszających i potężnych dźwiękach eksplozji, które słychać przez dziesiątki kilometrów. Trzęsłam się przez pierwsze godziny tak jak ty.
Podpisałam Verę na wypadek, gdyby coś się nam stało, a ktoś ją odbierze jako ocaloną. Albo dziecko zostanie utracone, co zgodnie z moją logiką mogło się zdarzyć tylko wtedy, gdy byłam od niej odłączoną. Wtedy nawet szalona myśl przemknęła mi przez głowę „dlaczego nie wytatuowałem jej z tą informacją?”
Dodała też, że taką samą informację schowała w ubraniu córeczki:
I nadal nie mogę się zmusić, żeby ten zaszyfrowany papierek na drugim zdjęciu wyjąć z kieszeni kombinezonu.

Jak napisała, Sasha Makoviy, są teraz w bezpiecznym miejscu. Jednak lęk nie mija:
Chociaż teraz jesteśmy tam, gdzie jest bezpiecznie.
Gdy zastanowić się nad pomysłem tej matki, okazuje się, że jest on w świetle obecnej sytuacji na Ukrainie, dobry i nawet praktyczny.
I to właśnie budzi prawdziwą grozę…!
Zobacz też:
„Panie Jareczku…”. Kaczyński dosadnie odpowiedział Ukraińcowi!