W zeszłym roku Agata Młynarska kilka miesięcy spędziła ze swoim mężem w Hiszpanii. Teraz znów wybrała się na krótki pobyt do tego kraju.
Jednak po powrocie do Polski, na lotnisku Okęcie zdarzyło się coś, co dziennikarkę wprawiło w osłupienie. Agata Młynarska na instagramie zamieściła relację z tego, co działo się po wylądowaniu.

Sama Młynarska jest zwolenniczką szczepień i stosowania środków ochrony przeciwko koronawirusowi. Gdy w maju 2021 r. przyjęła szczepionkę pisała:
Dziś wiemy jedno – ta szczepionka może nam wszystkim pomóc. I tego się trzymam! Jestem wzruszona i szczęśliwa.
>>>Agata Młynarska podjęła szokującą decyzję. Zrobiła TO ze swoim psem!
Tymczasem po wylądowaniu na Okęciu spotkała ją kuriozalna sytuacja:
Rzeczywistość rodem z Mrożka! Pod głośnikiem, z którego płyną zalecenia o dystansie i zagrożeniach epidemiologicznych Lotnisko Chopina zagoniło wszystkich pasażerów z różnych destynacji i postanowiło wpuszczać po jednej osobie. Krzyki, pogróżki na nic się zdały. Została stworzona sytuacja zagrożenia, zwłaszcza, że maski u niektórtych pasażerów są pojęciem względnym i krążą luźno po różnych częściach twarzoczaszki.
Agata Młynarska zgłosiła tę sprawę do obsługi lotniska, ale skierowaną ją do Straży. Staż stwierdziła, że oni za to nie odpowiadają:
Ot i prawda o zarządzaniu kryzysowym. A na koniec i tak mnie nikt nie sprawdzał i o żaden kod qr nie pytał🙈🙈🙈🙈
– podsumowała Młynarska.
Do wpisu dodała zdjęcia kłębiącego się tłumu. Nie jest to jednak pierwszy i zapewne nie ostatni przypadek paradoksów dotyczących rzekomej ochrony przed koronawirusem.
