RECENZJE

„Nażyć się”. Co to znaczy i jak się „nażywać”?

Sformułowanie „nażyć się” kojarzy się ze słowem „najeść się” czy też nawet „nażreć się”. A więc z czynnością przyjemną, może nawet przesadną, a na pewno hedonistyczną.

Podchodząc więc do lektury książki „Nażyć się. Jak zacząć nażywać się od dziś, pamiętać o tym jutro i już nigdy o sobie nie zapomnieć” Marty Iwanowskiej – Polkowskiej sądziłam, że będzie to poradnik dotyczący poczucia flow i przeżywania różnego rodzaju „fajerwerków”.  Spotkało mnie jednak spore zaskoczenie.

 

Przez kilkadziesiąt pierwszych stron autorka się rozpędza, czekałam więc, kiedy pojawią się te porady – jak to jest z tym „nażywaniem się”? Tymczasem dalej jest już sporo o tym, jak się „nażyć”, ale Marta Iwanowska – Polkowska wcale nie daje czytelnikowi gotowych odpowiedzi. Co więcej, wcale nie chodzi o to by być na ciągłym „haju”, a książka tchnie spokojem. Czym zatem jest „nażywanie się”?

 

https://www.instagram.com/marta.iwanowska.polkowska/

 

Otóż dla każdego będzie to co innego, a generalnie chodzi o to, by w naszym życiu odnajdywać czas, chwile dla siebie i ma to być taki czas, takie chwile, które dają nam radość czy spokój. Dla jednej osoby więc może to być skok ze spadochronu, dla innej spotkanie z przyjaciółkami, a dla innej spokojne wypicie herbaty.

 

W większości książek poradniczych czytamy, co mamy robić. Dostajemy pewien wzorzec i stajemy pod jego „pręgierzem”. Książka „Nażyć się. Jak zacząć nażywać się od dziś, pamiętać o tym jutro i już nigdy o sobie nie zapomnieć” ma zupełnie innych charakter. Zamiast określania zadań do wykonania i ustalania ich ram, Marta Iwanowska – Polkowska wręcz otula czytelnika, uspokaja i koi go. I dzięki takiej narracji, pozwala na odnalezienie własnej drogi.

 

https://relacja.net/

 

Dla kogo jest ta książka? To książka dla kobiet (tylko jeden z 50 rozdziałów poświęcony jest mężczyznom)  i to kobiet zmęczonych. Ale nie tyle zmęczonych życiem czy zmęczonych fizycznie (choć to też), a dla kobiet zmęczonych tym, że zatraciły siebie. Że do tej pory starały się zaspokoić potrzeby innych, były dzielne i zorganizowane. Ale zapomniały o sobie.

 

Można by więc powiedzieć, że „nażyć się” to wyraz feminizmu. Być może tak, ale głos tej książki jest zgoła inny od często wulgarnego i agresywnego głosu kobiet, które „walczą” o swoje prawa. Jest to raczej głos kobiecości w jak najlepszym rozumieniu tego słowa.

 

Jeśli więc szukacie ukojenia i pocieszenia, a także drogi, by odnaleźć swoje „nażyć się”, to serdecznie polecamy tę książkę.