Gdy w lutym 2022 r. do Polski zaczęli masowo napływać uchodźcy z Ukrainy, samorządy na szybko tworzyły miejsca noclegowe.
Często były to hale sportowe, domu kultury czy remizy. To tam uchodźcy z Ukrainy spali na materacach lub łóżkach polowych. Było to więc – jak się wydawało – rozwiązanie tymczasowe.
I faktycznie część Ukrainek (bo do Polski przybyły przede wszystkim kobiety), wyprowadziła się do wynajmowanych mieszkań. Chciały zacząć żyć „na swoim” i znaleźć pracę. Okazało się jednak, że spora ich część nie może się samodzielnie utrzymać.
Wrocławska aktywistka Agnieszka Szczepaniak ze Stowarzyszenia Nomada powiedziała w radiu Tok FM:
Miejsca zakwaterowania zbiorowego miały być miejscami na chwilę, a stały się dla wielu miejscami na stałe. Już są sytuacje, że osoby, które wyszły z tych miejsc, wracają do nich, bo nie są w stanie sobie finansowo poradzić.
Co więcej za chwilę znikną dopłaty do zakwaterowania dla Ukraińców (40 zł. za dobę). Wiele miast likwiduje także różne zniżki i udogodnienia. Znikają na przykład darmowe przejazdy komunikacją miejską. Tym samym powroty do ośrodków pomocy mogą się nasilić, a to niebezpieczne zjawisko:
Często chodzi o osoby, które mają mniejszy kapitał społeczny, bywają nieporadne życiowo. I dlatego jest zagrożenie, że te miejsca staną się gettami.
– ostrzega Agnieszka Szczepaniak.
Na taką sytuację muszą się przygotować samorządy. Szczególnie, że centra pomocy nie będą funkcjonować wiecznie w obiektach co do zasady nie przeznaczonych na noclegi.
>>>Mała Ukrainka straciła nie tylko rękę. Poruszające słowa dziewczynki!