Od końca października 2020 r. restauracje są zamknięte dla gości.
Dozwolone jest, by restauracje sprzedawały posiłki na wynos lub z dowozem. Z kolei hotelowe restauracje serwują posiłki do pokoi gości. Jednak dla wielu punktów gastronomicznych ta „furtka” niewiele daje.
Wiele osób wybiera się do restauracji nie po to by się najeść. Ale po to by spotkać się ze znajomymi lub degustować nowe dania. Ta grupa klientów nie kupi posiłku na wynos. Obostrzenia odbijają się na życiu towarzyskim Polaków, ale przede wszystkim na kondycji finansowej branży gastronomicznej. Wiele z nich zbankrutowało, inne są w dramatycznej sytuacji finansowej.
Z początkiem 2021 roku pojawiły się inicjatywy przedsiębiorców, które zachęcały do otwierania biznesów pomimo zakazu. Jedną z nich jest Góralskie Veto, a druga to #otwieraMY. Obecnie w Polsce jest więc grupa działających lokali gastronomicznych.
Nie zmienia to jednak faktu, że zakaz nadal obowiązuje i restauratorzy czekają na decyzje rządu. Jak informuje RMF FM, jest już wstępna data. Bary i restauracje mógłby przyjmować klientów po Wielkanocy (niedziela 4 kwietnia). Jednocześnie pojawia się zachęta do stosowania się do restrykcji:
Możliwość wznowienia działalności kawiarnianych lub restauracyjnych ogródków ma być sygnałem, żeby do Wielkanocy jednak spróbować wytrwać w reżimie sanitarnym.
– podaje RMF.
Zobacz też: Nergal organizuje zbiórkę Ordo Blasfemia. Zebrana kwota zaskakuje!
