BIZNES&POLITYKA

Ratowniczka medyczna z Lubina potwierdza. Bartosz S. już w karetce….

6 sierpnia w Lubinie doszło do interwencji policji, po której zmarł 34-letni Bartosz S.

W sieci pojawiło się nagranie z interwencji [zobacz tutaj] i to, co na nim widać, oraz dalsze działania, budzą ogromne wątpliwości.

 

https://twitter.com/piotr_borys/

 

Zgodnie z wersją policji Bartosz S. zmarł już w szpitalu. Jednak na nagraniu widać, jak policjanci cucą go, uderzając ręką w twarz. Podobnie ratownicy medyczni, do których udało się dotrzeć, twierdzili, że 34-latek już na miejscu zdarzenia był martwy.

Policja twierdziła, że zmarły miał tylko lekkie otarcia i zadrapania. Jednak pełnomocnik rodziny zmarłego pokazał zdjęcia, na których wyraźnie widać krwawe wylewy [zobacz tutaj].

 

Stacji Polsat udało się dotrzeć do ratowniczki medycznej należącej do załogi karetki, wezwanej na miejsce zdarzenia.

Ratowniczka z przekonaniem twierdzi, że Bartosz S. już na miejsce zdarzenia był martwy, a przewieziono go do szpitala ze względów proceduralnych:

 

Bo karawan nie weźmie zwłok, jeżeli nie ma dokumentów. Musi być dokument wydany przez lekarza: protokół zgonu, żeby zawieźć do prosektorium.

 

 

Jak mówi kobieta, nie podejmowano reanimacji, dlatego że i policja jej nie podjęła:

 

No, bo policja nie podjęła też reanimacji. My przejmujemy reanimację i jest kontynuowana. A jeżeli nie ma, a on leżał bez niczego, źrenice szerokie.

 

Ratowniczka jest całkowicie pewna, że Bartosz S. nie żył, gdy karetka przyjechała na miejsce:

 

On nie żył, on już zimny był, bo to i deszcz padał. Był blady, siny, poobcierany. (…)

 

Na pewno kilka minut. No bo jak już doszło do źrenic szerokich, no to… Oni chcą chyba zgonić, że to pogotowie, ale nawet gdyby pogotowie zabrało, to co pogotowie z nim zrobiło w karetce, że zmarł? Myśmy go pobili?

 

Pytanie zatem, dlaczego policja podaje zupełnie inną wersję?

 

cyt. interwencja.polsatnews.pl