BIZNES&POLITYKA

Dramat na dworcach! „Widziałam piekło, nie ruszając się z Warszawy. Ryczę.”

Według najnowszych danych, do Polski przybyło już ponad milion Ukraińców.

Spora część uchodźców z Ukrainy przybywa do Warszawy. Część z nich stolicę traktuje jako miasto tranzytowe – tu czekają na pociągi by ruszyć dalej, na przykład do Niemiec. Inni chcieliby pozostać w Warszawie. Jednak wiele osób dosłownie nie ma gdzie się podziać. Tym samym warszawskie dworce kolejowe zamieniły się w wielkie noclegownie.

 

https://www.facebook.com/hanna.koronowska.3

 

Tymczasem wolonatriusze alarmują, że warunki bytowe dla uchodźców i warunki pracy pomagających, są fatalne!

 

Wpis stowarzyszenia „Miasto jest nasze” skierowany jest do wojewody Konstantego Radziwiłła i prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Czytamy w nim apel o stworzenie sztabu, który koordynowałby wszystkie działania pomocowe, stworzenia zaplecza medycznego i sanitarnego, organizacji transportu darów czy choćby bezpłatnych parkingów dla wolontariuszy.

 

Padają tu gorzkie słowa:

 

Oddolnie zorganizowana praca wolontaryjna jest sabotowana przez PKP S.A.
Wolontariusze są przeganiani, traktowani jak niechciani goście. Jednocześnie brak jest informacji, jak w sposób legalny uzyskać zgodę na pobyt stoiska na hali dworcowej.
Osoby rozdające żywność są wypraszane z dworca, straszone nasłaniem na nich służb np. Sanepid. W efekcie niejednokrotnie stoją po kilka godzin na mrozie rozdając kanapki itp. produkty (potwierdzone przypadki zarówno z Dworca Centralnego jak i Zachodniego).

 

 

Tymczasem zwykli obywatele, którzy mają okazję odwiedzić warszawskie dworce, są poruszeni tym, co widzą.

 

Rząd toalet przenośnych, pogubieni ludzie. Walizki na trawnikach, a gdzie tam walizki, czasem parę reklamówek, w których jest cały dobytek życia. Dzieci, które śpią, stojąc. Ich podkrążone oczy. I misie tulone czule. Kobiety, które nie spały od 40 godzin i dłużej. Koty i psy, przyjaciele nie zostawieni pod bombami.

 

Widziałam piekło, nie ruszając się z Warszawy. Ryczę.

– napisała pani Beata.

 

 

Wpis w podobnym tonie zamieścił pan Adam:

 

Warszawa, Dworzec Centralny, dziś! Jedno wielkie legowisko! Dzieci, zwierzęta, ludzie śpiący na podłodze. To zaraz stanie się bombą epidemiologiczną! Kto za to jest odpowiedzialny?!!! Kogo oznaczać?!!! Do kogo to ma dotrzeć?!!! Wolontariusze, totalnie dzielni ludzie, ale to za mało!!! Serce pęka ? … Chcesz zobaczyć oblicze wojny, idź na dworzec w naszej stolicy ?

 

 

Co na to prezydent Warszawy?

 

Tłumaczy się kwestiami administracyjnymi. Jak twierdzi, Miasto było gotowe by stworzyć punkt informacji i pomocy, ale:

 

Zarządzający dworcem poinformowali nas jednak, że jedna z trzech wysp w Hali Głównej zostanie przeznaczona na punkt wojewody, druga na punkt mieszkańców, a trzecia – dla harcerzy. Z kolei na zewnątrz ma stanąć duży, ogrzewany namiot, gdzie przyjeżdżający uchodźcy będą mogli czekać i otrzymać posiłek.

– wyjaśnia Trzaskowski.

 

Tymczasem w stolicy pojawia się wiele oddolnych, prywatnych inicjatyw. Ktoś gotuje garnek zupy, pakuje jedzenie w słoiki i zawozi na dworzec, ktoś inny przyjmuje uchodźców choćby na jedną noc, by mogli wypocząć i wyspać się w normalnych warunkach.