ZDROWIE&URODA

Zmarł znany, polski bloger! „Jak idzie w dół to game over, umierasz.”

Zmarł znany, polski bloger. Piotr Kuldanek prowadził bloga poświęconego grom o nazwie pancodziennik.pl.

Dziś media obiegła informacja o śmierci blogera, a zaglądając na social media Pana Codziennika znaleźć możemy przerażający opis choroby. Piotr Kuldanek na bieżąco bowiem relacjonował swój stan i nawet robił to z humorem. Nie spodziewał się, że wszystko skończy się tak tragicznie. Początek też wydawał się banalny. 14 listopada pisał na Facebooku:

 

Sytuacja aktualnie wygląda tak, że wczoraj trafiłem do szpitala (czego zupełnie nie pamiętam, bo karetka zabrała mnie pół przytomnego – Yikes!). W szpitalu dostałem super opiekę (wszyscy ludzie ze służby zdrowia – propsy milion) i leże sobie teraz podłączony do różnych ciekawych urządzeń (jestem prawie pewien, że jest tu maszyna, która robi Ping) i miejmy nadzieje że będę sobie powolutku zdrowiał.

 

 

Piotr Kuldanek, fot. facebook

 

Jednak już 16 listopada okazało się, że zmarł tata Piotra Kuldanek. Obydwaj koronawirusem zarazili się podczas niewielkiego spotkania:

 

Ale mój Tata już nie mial szczęścia z cyferkami i umarł w sobotę w nocy.
I nas załatwiła mini rodzinna impreza, uznaliśmy że prawie wszyscy mieszkamy razem albo pracujemy jakbyśmy mieszkali, więc co nam może się stać? A jednak.
Moja głupota niech Wam pomoże lepiej podjąć decyzje.

 

W jednym z wpisów, 16 listopada, bloger  zamieścił zdjęcie urządzenia do pomiaru saturacji (wskaźnik nasycenia hemoglobiny krwi obwodowej tlenem). Napisał też, że on sam w ciągu ostatnich 40 godzin już dwa razy był bliski śmierci:

 

To z lewej to saturacja.
Jak idzie w dół to game over, umierasz.
Tak jak mi w ciągu ostatnich 40 godzin. Dwa razy. Jednego nawet nie pamiętam bo mózg wyłączył pamięć, szkoda na nią mocy było. Ale drugie pamiętam. Chociaż chyba też wolałbym nie pamiętać. Bo widzisz jak Ci hp leci

 

 

Także 16 listopada Piotr pożegnał swojego tatę:

 

Tęsknie za Tobą Tato.
Za tym, że już Cię nie zapytam na szybko o jakąś pierdole, którą to sto razy zapomniałem, ale Ty zawsze pamiętałeś.

 

 

Wczoraj o śmierci blogera napisał jego brat – Marcin Kuldanek:

 

Kiedy kilka dni temu zły los powalił mnie na ziemię i zabrał Tatę, pomyślałem, że to najgorszy dzień mojego życia. O jakże się myliłem. Kiedy już powolutku zacząłem się podnosić, los kopnął mnie w twarz. Teraz zabrał mi też ukochanego Brata – mojego „małego” Piotrusia.
Piotrek był nie tylko moim bratem. Był tez moim prawdziwym Przyjacielem, powiernikiem, kumplem i partnerem w biznesie. Zawsze mogłem na Niego liczyć. Nigdy mi nie odmawiał, nigdy. (…)
Chyba łzy mi się już skończyły, bo tylko wyję teraz. Jak pies.

 

>>>Justyna Steczkowska poniosła wielką stratę: „Jestem wdzięczna Bogu za to, że miałam taką mamę”!