Dla jednych kryzys, dla innych okazja do łatwego zarobku. Taka sytuacja ma miejsce na Podhalu.
Zimowy sezon 2019/2020 był na Podhalu ciężki, bo w miesiącach zimowych było bardzo ciepło. W końcówce sezonu zaczęła się pandemia i narodowy lockdown. W tym roku zima dopisała, za to Rząd wprowadził zakaz działania hoteli.
Ta sytuacja wielu przedsiębiorców doprowadziła do dramatycznej sytuacji finansowej, a niekiedy bankructwa. W pewnym momencie Górale zaczęli się buntować i tak powstała inicjatywa Góralskie Veto (czytaj tutaj). Finalnie Rząd zezwolił na otwarcie hoteli w reżimie sanitarnym od 12 lutego 2021 . Jednak jest już po feriach, a co bogatsi Polacy i tak szusowali na nartach na przykład w Szwajcarii.
Tymczasem na Podhalu zaczęli pojawiać się przedsiębiorcy i „inwestorzy”, którzy za bezcen chcą wykupywać obiekty hotelarskie, a także kwatery prywatne. Jak mówi mówi Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej:
Z walizką pieniędzy np. przyszedł do pensjonatu w Zakopanem krakowskim deweloper. Pojawiają się też i ludzi, których pieniądze mogą budzić podejrzenie. Chodzi głównie o źródło pochodzenia tych pieniędzy. Dotarły do nas informacje o przypadkach np. ludzi, niespełna 30-letnich, ubranych nazwijmy to w mało biznesowym stylu, którzy przyjeżdżali samochodami za kilkaset tysięcy złotych. Wyglądali co najmniej podejrzanie.*
Owi inwestorzy chcą kupować nieruchomości za 25-30 ceny z przed pandemii. Pojawiają się też oferty międzynarodowych funduszy, które chcą skorzystać na kryzysie u Górali.
*cyt. dziennikzachodni.pl