BIZNES&POLITYKA

Znany pisarz skrytykował Kingę Rusin. Ale mu odparowała!

Od połowy listopada 2020 r. Kinga Rusin przebywa poza Polską. „Pracujemy razem z Markiem [Marek Kujawa  – przyp. red.] z maleńkich wysp na Oceanie Indyjskim” – pisała na Instagramie.

Jednak odległość od kraju nie przeszkadza jednak Kindze Rusin w interesowaniu się polskimi sprawami, a także ich komentowaniu. Jedno z ostatnich, bajkowych zdjęć wykonane na Malediwach podpisała:

 

Gdy na chwilę próbujesz zapomnieć o tym, że złodzieje, kłamcy i podpalacze wprowadzają w twoim kraju „nowy ład”…

 

https://www.instagram.com/kingarusin/

 

Tego typu komentarz nie spodobał się Jakubowi Żulczykowi – pisarzowi znanemu z powieści „Wzgórze Psów” oraz „Ślepnąc od świateł”, na podstawie której powstał też serial filmowy. Autor zapewnia, że nie zazdrości Kindze:

 

Nie jest to też krytyka wyjazdów na Malediwy. Też poleżałbym sobie na plaży. Uwielbiam leżeć na plaży. Lubię też mieć jakieś pieniądze. Chodzi raczej o elementarne wyczucie smaku.

 

Dalej Żulczyk wyjaśnia, co niesmacznego było we wpisie Rusin:

 

Jest coś mocno niesmacznego w pisaniu bojowniczych postów o złodziejach z dalekiej i bardzo drogiej plaży, gdy w Polsce ludzie – działaczki i działacze mniejszościowi, feministyczni, lewicowi, w walce z PiSem, (a raczej kato-patriarchatem, który panuje w Polsce od 30 lat, a którego PiS jest logicznym ukoronowaniem) realnie ryzykują zdrowie, a nawet i życie, są gazowani przez policję, szykanowani, siedziby ich organizacji są terroryzowane alarmami o fałszywych (na razie) bombach. Gdy lokatorzy mieszkań komunalnych wciąż nie mają żadnych praw. Gdy pracownik i obywatel wciąż znaczy tyle co gówno.

 

Słowem pisarz uważa, że skoro dziennikarka przebywa tak daleko od kraju i nie jest zaangażowana w jego sprawy, to nie powinna się wypowiadać.

 

Kinga Rusin jak widać, jest na bieżąco, bo bardzo szybko zamieściła odpowiedź na tę opinię pisarza:

 

…nie mogę się też wypowiadać na tematy społeczne, bo uczestniczyłam w protestach ulicznych tylko kilkanaście razy w ciągu ostatnich kilku lat i nie zostałam nawet aresztowana, a 100.000 zł, które wpłaciłam na ochronę prawną protestujących kobiet to zdecydowanie za mało. Nie wspomnę już, że publicznie mówię o moich darowiznach dla Domów Samotnej Matki i antyprzemocowych Niebieskich Linii by zachęcić ludzi sukcesu do podobnego działania.

– ironizuje Kinga.

 

Swoją wypowiedź kończy bezpośrednim apelem do pisarza:

 

Pozdrawiam mojego ulubionego pogromcę elit Jakuba Żulczyka ?

 

Ale mu odparowała!